Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
LiceumOgólnokształcące im. Adama Mickiewicza w Strzyżowie

Smak wieprzowego dania w A3

24 września moja klasa, czyli 3Bg, realizująca biologie na poziomie rozszerzonym, uczestniczyła w nietypowych zajęciach, no nazwijmy ich anatomii. W asyście naszych starszych kolegów absolwentów, a obecnie studentów medycyny, przeprowadzaliśmy sekcję narządów wewnętrznych świni: płuc, serca, przełyku oraz tchawicy. Zaczęliśmy od krótkiego wprowadzenia do budowy i głównych funkcji serca, któremu towarzyszyły widoki jak na lekcji anatomii doktora Tulpa. A tak naprawdę to każdy z nas ożył, kiedy to my mogliśmy mieć kontakt z organami wewnętrznymi. Odejdę na chwilę od typowego, nudnego pisania przy użyciu podmiotu zbiorowego, żeby spróbować przybliżyć Wam, jakim świetnym było to doświadczeniem. Być może niektórych to zdziwi, a niektórych nawet może obrzydzi, ale przez ostatnie 12 lat jak chodzę do szkoły, bardzo mało było sytuacji, w których byłbym tak podekscytowany, jak podczas wkładania palców do tchawicy świni. Nie zafascynowany, tylko właśnie podekscytowany. I powiem szczerze, że bardzo żałuję, że edukacja biologiczna nie przewiduje w programie takich lekcji, gdyż możliwość poznawania, podziwiania budowy narządów z pierwszej ręki to rzadkość, ale i wyjątkowe doznanie. Tak naprawdę pierwszy raz mieliśmy przed oczami prawdziwe organy, a nie rysunkowe schematy z podręcznika, które choć użyteczne, to ciekawe nie są.
Nie oszukujmy się, jak często uśmiechamy się, czytając podręcznik? Natomiast gwarantuję, że uśmiechnęlibyście się, wpychając palce przez aortę do lewej komory serca. No właśnie - lewej. Zapamiętałem, że krew wypływa aortą z lewej komory serca i że ściana lewej komory jest grubsza niż prawej. I w tym wszystkim niesamowite jest to, że zapamiętałem te i wiele innych ważnych informacji nie dlatego, że miałem z tego kartkówkę i musiałem zdać, tylko dlatego, że dotykałem, namacalnie poznawałem tę komorę jak głodny Hannibal Lecter. John Locke miał rację mówiąc, że najwięcej wiedzy zdobywamy przez doświadczenie. Ja 15 minut, w czasie których sondowałem płuco świni, a dodatkowo w połowie przełyku spotkałem się z moją koleżanką, zapamiętam na długo. Pomimo tego, że był to pozalekcyjny piątek, to spędzone w sali biologicznej dwie godziny zegarowe, przeleciały jak jedna 5-minutowa przerwa. Ja osobiście mógłbym tam spędzić cały weekend. A kiedy układałem sobie w głowie całe to spotkanie, wracając do domu pachnący jak wątróbka, doszedłem do wniosku, że zapach się zmyje, ale zostaną nam niezapomniane doznania i zdjęcia do wspominania, które możecie obejrzeć i spróbować poczuć tak jak my naukowe podniecenie.
Piotr Michnal 3Bg
07.10.2021